Durst Laborator 138 to profesjonalny powiększalnik wielkoformatowy, obsługujący format do 13x18cm. Jest to konstrukcja wolnostojąca, samonośna, zbudowana na bazie kolumny o wysokości około 2 metrów. Na tej kolumnie zamontowane są dwa mechanizmy przesuwu: dolny, na którym znajduje się stół, oraz górny, na którym zamocowana jest głowica. Każdy z mechanizmów pozwala na niezależną zmianę położenia w szerokich granicach.
Mój powiększalnik był wyposażony w głowicę barwną CLS 301, zegar elektroniczny, zasilacz i wentylator – głowica wykorzystuje dwie żarówki halogenowe dużej mocy, które wymagają wentylacji w obiegu wymuszonym.
Tak wygląda w całości. Pod stołem widać zasilacz, na stole zegar. Pod stołem jest jeszcze jeden element – pedał. Pozwala w wygodny i szybki sposób odblokować stół w celu przesunięcia go wyżej lub niżej i zablokować na wybranej wysokości.
Głowica CLS 301 wykorzystuje dwie żarówki halogenowe. Pozwala na płynną regulację filtracji. Bardzo dobrze się sprawdza w przypadku stosowania papierów wielogradacyjnych. Z Ilford Multigrade IV daje cały zakres gradacji, od 00 do 5. W razie potrzeby umożliwia również zastosowanie dodatkowego filtru o wymiarach 160 x 160 mm, wkładanego do szuflady tuż nad komorą mieszającą światło. Ponieważ głowica daje stosunkowo silny strumień światła, to niektórzy wkładają w tę szufladę filtr szary.
Głowicę można pochylać o 90 stopni w lewo jak i w prawo. Daje to pełną swobodę w wykonywaniu ogromnych powiększeń poprzez rzutowanie obrazu na ścianę. Ponadto umożliwia korygowanie perspektywy na zdjęciu. W uzyskiwaniu założonego efektu bardzo pomaga precyzyjna skala obrotu głowicy. Ponadto mechanizm obracania głowicy ma zaskok w położeniu neutralnym (pionowo w dół), który pomaga błyskawicznie ustawić głowicę w położeniu standardowym. Mechanizm obrotu można zablokować – wtedy głowica ani drgnie. Co ciekawe, zaskok w położeniu neutralnym można wyłączyć. Jest to bardzo ważne, gdyż umożliwia precyzyjne odchylenie głowicy od pionu o mały kąt. Gdyby zaskok działał cały czas, to wychylenie głowicy o mały kąt byłoby bardzo trudne.
Również sam obiektyw można pochylać w obie strony.
Skale filtracji barw są podświetlane – ogromna zaleta w przypadku stosowania split-gradingu w fotografii czarno-białej. Najpierw przy zapalonym świetle ustawiam pierwszą filtrację, naświetlam papier i teraz trzeba zmienić filtrację. Światła zapalić nie mogę, operowanie miniaturową latarką jest niewygodne i ryzykowne. A tu naciskam przycisk, zapala się podświetlenie skali, ustawiam filtrację, wyłączam podświetlenie i naświetlam papier drugi raz.
Stół można opuścić niemal do samej podłogi – nie ma problemu z dużymi powiększeniami.
Stół można też pochylać, co znacząco ułatwia korekcję perspektywy.
Stół jest zamontowany na przegubie kulowym, więc można go nachylać w dowolną stronę.
Miech był już trochę poprzecierany na kantach, ale trochę taśmy klejącej całkowicie eliminuje problem. Szczerze mówiąc, to ponaklejałem te łatki dla spokoju sumienia. Robiłem testy – nawet bez łatek, świecenie prze 5 minut nie powodowało widocznego zadymienia papieru. Światło z przetarć rozchodzi się na boki i nie jest bezpośrednio widziane przez papier. Ale to na pewno zależy od wielkości i wykończenia ciemni. Moja jest dosyć duża, więc światło odbite od ścian i padające na papier ma już bardzo małe natężenie. W małej ciemni mogłoby być gorzej.
O potędze Laboratora 138 decyduje bogactwo wyposażenia. W moim komplecie było sporo rzeczy: komory mieszające światło na formaty 6x9cm, 4×5 cali i 13x18cm. Do tego uchwyty na pojedynczy obiektyw oraz uniwersalny uchwyt na trzy obiektywy (niestety, brak w nim było czerwonego filtru). Wkładka negatywowa oraz wiele ramek formatowych do niej. Jednym z ciekawszych akcesoriów był uchwyt obiektywu, zbudowany w postaci przegubu kulowego. Pozwalał przechylać sam obiektyw, bez poruszania głowicy czy stołu. Świetne rozwiązanie do wszelkiego rodzaju korekcji perspektywy, a także do selektywnego rozmywania obrazu.
Wśród wkładek formatowych między innymi: 35mm, 6x6cm, 6x9cm, 9x12cm i 4×5 cali.
Na wyposażeniu był również oryginalny zegar (i oczywiście zasilacz i wentylator). Zegar był wygodny w użyciu i precyzyjny. Jego ogromną zaletą była łatwość użycia: cztery przyciski i jeden suwaczek załatwiały sprawę, pozwalając na dobór czasu w szerokim zakresie i z dużą precyzją.
Uzupełnieniem zestawu może być solidny zapasik żarówek na wymianę. Żarówki są bardzo trwałe – ja przez około 4 lata dosyć intensywnego użytkowania wymieniłem raptem jedną żarówkę.